W nawiązaniu do tego, co się dzieje we Francji… Oriana Fallaci o zgrozo, znowu miała rację.
„Groźby, której obawiam się bardziej niż dżumy, bardziej niż trądu, bardziej niż gazu paraliżującego, bardziej niż nawet broni jądrowej… Groźby, która wisi nad Europą i zagraża niej w znacznie większym stopniu niż Ameryce… Mówię o niebezpieczeństwie grożącym naszym zabytkom. Naszym dziełom sztuki, skarbom naszej historii. Samej istocie zachodniej kultury. martwiłabym się… o Notre Dame i więżę Eiffla, gdybym była Francuzką…”
Potem wymienia włoskie skarby, bo jest Włoszką, dobitnie tłumaczy wstręt tej kultury do renesansowych dzieł sztuki.
My też mamy – obiekty, które zdenerwowałyby „te biedactwa”. Syrenkę warszawską, znany pałac kultury… kiedy byłam w Warszawie, na mapach znalazłam meczet w Wilanowie, kojarzącym się z postacią Jana III Sobieskiego – tak tego, Jana III Sobieskiego spod Wiednia. Oni nawet nie kryją się z własnymi intencjami. taki tam sobie przypadek… Oriana miałaby jeszcze o czym pisać…
Post ku refleksji…